Fenomen Icy Tower
Świat się zmienia, ludzie się zmieniają i gry komputerowe – pasja większości z nas – też. Ilu czytelników jeszcze pamięta czasy, gdy na domowych blaszakach rządziły gry pokroju Doom czy Tomb Raider I? Nie wspomnę już nawet o zamierzchłej epoce Amigi i innych „pierwotnych†komputerów...
Teraz jednak mamy XXI wiek i gry wyglądają zgoła inaczej. W dzisiejszych czasach dany tytuł nie zagrzeje długo miejsca na HDD przeciętnego gracza, jeśli nie spełni konkretnych warunków. Ważna jest znana marka, popularny temat (swego czasu były nim skoki narciarskie, zaś w ostatnich miesiącach zapanowała moda na futbol...), nieprzeciętna grafika – bo kto będzie męczył oczy przy jakimś brzydactwie?! – i oczywiście jak największe urozmaicenie rozgrywki, co by to siedzący przed ekranem ani przez moment nie poczuł znużenia. Gracze są wybredni, przez co wiele bardzo dobrych, lecz nie spełniających jednego z warunków, gier ginie w otchłani zapomnienia. Warto tutaj wspomnieć chociażby o Psychonauts (brak znanej marki), które od pewnego czasu stanowią symbol rozpieszczenia graczy. Ot, wyraz smutnej prawdy...
Cuda czasem się zdarzają...
Patrząc trzeźwo na wcześniej wymienione racje aż trudno uwierzyć, że jakakolwiek produkcja freeware jest w stanie spełnić wymagania „gameholicówâ€. Co prawda jest kilka MMRPG-ów, w które pogrywają tysiące ludzi (Tibia, Ogame), ale weźmy pod uwagę tylko gry single player. I co? I to, że tutaj już nie ma gier znanych i popularnych. Wszyscy tworzą, ale jeszcze żadna gra rozprowadzana za darmo przez Internet, nie powaliła na kolana większej grupy ludzi. Z jednym wyjątkiem! Mowa oczywiście o dziele studia Free Lunch Design, którego niepozorny tytuł wyjaśnia wszystko – Icy Tower.
W grze wcielamy się w rolę Harolda, wspinającego się na sam szczyt wieży. W jego staraniach przeszkadzają mu coraz węższe i niebezpieczniejsze platformy oraz nieubłaganie uciekający czas. Cała zabawa sprowadza się do zręcznego wciskania spacji i klawiszy kierunku. W dodatku grafika – nawet jak na produkcję darmową – prezentuje się okropnie i koneserów ładnych widoczków odrzuca na kilometr.
Wydawałoby się więc, że gra nie pozostanie na długo w pamięci... A jest zupełnie odwrotnie! IT, mimo iż swoje lata ma, nie traci popularności – ba! – z dnia na dzień przybywa maniaków, tracących całe wieczory przy „Lodowej Wieżyâ€.
Jak to możliwe?! Jakim cudem („cud†to chyba stosowne dla tej sytuacji określenie) aplikacja, która na dysku zajmuje ok. 3 MB, jest w stanie zainteresować gracza bardziej, niż Oblivion czy inny hit?! (oczywiście w porównaniu z WoW czy Guild Wars IT może się tylko schować, ale to są gry sieciowe, więc z góry wiadomo, że dużo popularniejsze).
Pewnego wieczoru znalazłem odpowiedź na to pytanie, a przynajmniej tak mi się wydaje. :) Sukces Icy Tower opiera się na czterech żelaznych zasadach:
Zasada I – cena
... a konkretnie jej brak, bo – jak już wcześniej wspominałem – gierkę można pobrać za friko z Internetu. Co to za problem dla potencjalnego gracza? Jedno kliknięcie, chwila czekania i już można grać! Zero wkładu finansowego to dla wielu z nas połowa szczęścia. ;)
Zasada II – minimalne wymagania sprzętowe
Kiedy już internauta będzie miał grę na dysku, może spokojnie oddać się zabawie, bez względu na konfigurację komputera, który posiada. IT, między innymi dzięki archaicznej grafice, uruchomi się nawet na byle złomie, który ledwo Worda ciągnie. Nie potrzeba też żadnych DirectX-ów, czy innych sterowników – brak kłopotów i wysiłku! Co innego w wypadku Obliviona, którego przykład już wyżej przytoczyłem. Zanim zakupisz najnowszą część sagi TES, dwa razy się zastanowisz, czy Twój komputer podoła takiemu wyzwaniu!
Zasada III – prosta rozgrywka
Kolejną ważną sprawą jest to, aby gracz nie nudził się zbytnio, ani nie musiał przemierzać kilometrów menusów, które skutecznie utrudniają mu życie podczas spotkania z ambitniejszą produkcją. Bo kiedy zmęczony wracasz z pracy/ sszkoły, nie masz zamiaru poznawać wzruszającego losu głównego bohatera – chcesz się tylko odprężyć. I to właśnie gwarantuje Icy Tower. Dwa kliknięcia w ikonkę na pulpicie i już można się wyluzować. :) Na dodatek zabawa nie wymaga najmniejszego wysiłku umysłowego, przez co połowa organizmu może się wyłączyć – pracują tylko palce i oczy.
Zasada IV – możliwość współzawodnictwa
IT daje dodatkowo możliwość rywalizacji z innymi graczami. Wystarczy że osiągniesz odpowiedni rezultat, zapiszesz powtórkę i zgłosisz swój wynik do specjalnej klasyfikacji. W ten sposób na stronie www.freelunchdesign.com powstał elitarny ranking, skupiający tylko najlepszych.
A może cudów będzie więcej?
Ot, i cała tajemnica. Co prawda w sukcesie Harolda nie brakowało szczęścia, ale wszystko opiera się na tych czterech filarach. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby jednego z nich zabrakło. Gdyby zabawa nie była tak prosta, zapewne połowa graczy zrezygnowałaby po kilku minutach. Podobnie ma się sytuacja z wymaganiami sprzętowymi – jeśli gra w IT wymagałaby najnowszej karty graficznej, większość z nas nawet by tego nie uruchomiła.. Szkoda już nawet wspominać o cenie – czy ktokolwiek zapłaci choć grosz za produkt klasy Icy Tower?! Szczerze wątpię...
Być może, że ów przepis sprawdzi się drugi, trzeci raz i w niedalekiej przyszłości sieć zostanie zasypana darmowymi tytułami, czerpiącymi garściami z „Lodowej Wieżyâ€? Czas pokaże. Warto jednak pamiętać, że zrobienie dobrej gry to połowa sukcesu – drugą jest wypromowanie swego dzieła.
P.S Żeby nie było, że mam coś do Obliviona i popieram „odmóżdżające†produkcje – owszem, porównywanie przygód Harolda do gier światowej klasy jest trochę nie na miejscu, bo obiektywnie rzecz biorąc, zwycięzca takiego pojedynku jest bezdyskusyjny.
Autor: Tadeusz "Tadeo" Wawszczak
Artykuł pochodzi ze strony IT Funs, skopiowany za zgodą autora